Muchy i gołębie
8 października 2010Bo to było tak: poniższy tekst napisałem w sierpniu, jako kontynuację wątku o logo Nowego Sącza, zamiast na blogu miał się ukazać w nowym piśmie, ale, jak to w życiu, pismo nie wystartowało jeszcze i tekst się nie ukazał, pewnie zanim by się ukazał byłby o przeszłości. Napiszę im nowy a ten puszczam u siebie. Co prawda kurz bitewny opadł i weszliśmy w nowe bitwy i potyczki, fakty były i minęły, ale wcale nie jestem pewien czy to takie nieaktualne.
………………….
Afera goni aferę, i wcale nie w polityce wbrew pozorom. Zresztą politycy już dawno przebili dno konfabulacji, insynuacji, spisków i urojeń. Teraz przyszedł czas na afery wokół dizajnowe. Na zasadzie jednemu panu wydawało się, że coś zobaczył w kropce.
Pochwaliłem dopiero co Papaja studio, za dobry znak dla Nowego Sącza, bo dobry. A tu ci masz afera z wróżbitami, gejami i satanistami w tle, zresztą poczytajcie sami – sadeczanin.info:
W liście jest jeszcze więcej znaków zapytania: „Dlaczego akurat ręka? Co ma oznaczać ta czarna kropka w jej środku? Dlaczego kolory tęczy?”. Inicjatorzy zmiany logo zauważają poza chiromancją, której się sprzeciwiają, i inne nie do zaakceptowania dla nich znaki. „Kolory tęczy, jak powszechnie wiadomo, są symbolem mniejszości homoseksualnych. Czarna kropka wytatuowana na środku dłoni jest symbolem „zakropkowania”, czyli oddania się szatanowi. Nie sądzimy, by ktoś z Włodarzy miasta chciał, by Nowy Sącz został objęty taką „opieką” – piszą. – Panie Prezydencie, nowe logo wcale dobrze nie wróży miastu. Wręcz odwrotnie. Skazuje go na otwarcie się działaniom złego. […] Być może osoby związane z przygotowaniem tego projektu nie były tego świadome, ale fakty są takie, a nie inne. Można je konsultować ze specjalistami”.
Oj można konsultować ze specjalistami, można, tylko nie wiem czy myślę o tych samych specjalistach. Jest już nawet teoria spiskowa że geje i cykliści namówili projektantów do wprowadzenia wielokolorowości do wszelkich znaków. Szpital wariatów.
Pisałem kiedyś o skojarzeniach, tak to już jest, że każdy widzi co chce, jedni w logo Nike fallusa, inni w otwartej dłoni Szatana, choć od wieków otwarta dłoń to symbol powitania i znak że nie ma się w niej broni. Może dlatego z takimi kłonicami na tę bezbronną dłoń wystartowali, że bezbronna. Odwołania do symbolik są tak naciągane, że głowa boli. Oto kropka na środku dłoni to znak szatana, ejże, aby nie za daleka interpretacja? toż w symbolice chrześcijańskiej mamy taką dłoń z kropką i na pewno nie o satanistycznym symbolu mowa. „Tęcza to symbol gejowski” owszem, ale i jeszcze ma parę innych znaczeń, co dociekliwi łatwo znajdą. Nie chciałbym denerwować autorów poronionego listu, ale zwrócę uwagę, że na paru obrazach, jak najbardziej świętych, figuruje owa tęcza w tle, może warto sprawdzić kto za to jej przemycenie odpowiada i kto za tym stał a podszeptywał. No i absolutnie zakazać pokazywania jej na niebie! Dzieci patrzą na takie okropieństwo i się, o zgrozo, zachwycają, a kysz. „Dobrze wróży” też okazuje się wyłącznie i jedynie wróżbiarskie, bo szanowni tępiciele mają problem z posługiwaniem się językiem polskim i jego bogactwem. Rozumiem że takie oto sformułowanie „wyniki dobrze wróżą naszej partii” świadczy bezapelacyjnie o chiromancji, a więc niezgodnym z nauką kościoła jej charakterze, tyle że partia akurat jak najbardziej korekt. I co z tym zrobić?
Tak na marginesie, Duszpasterstwo Akademickie Strych ma chyba adekwatną nazwę do działań, jakie prowadzi w tym zakresie. Jak podaje Kopaliński – strychulec, strych, deszczułka do strychowania, wygładzania, wyrównywania z brzegiem naczynia (stanowiącego miarę) zawartych w nim materiałów sypkich, zwł. zboża. No i wyrównują to, wedle własnego garnca, co wyszło ponad jego brzeg i lepsze od dookolnej rzeczywistości. Przypomina się stary dowcip o piekle, gdzie polskiego kotła diabły nie muszą pilnować.
Okazuje się że jednak nie wszystkim upał przegrzał głowy. W Tygodniku Powszechnym głos w sprawie zabrał jezuita Ks. Jacek Prusak SJ, psychoanalityk:
W tej deklaracji widać dobre intencje, obawiam się jednak, że światła rozumu oświeconego wiarą zdecydowanie tu zabrakło. Po pierwsze, zarówno w sensie chronologicznym jak i teologicznym tęcza (a więc i „jej” kolory) jest symbolem przymierza zawartego przez Boga z Noem. Po drugie, z twórców logo jak i władz miasta, które go zaakceptowały uczyniono satanistów dążących do ściągnięcia na miasto fatum w postaci działania złego ducha. Podatność na magiczne myślenie mamy wbudowaną w mózgu, szkoda, że jezuicki duszpasterz zapomniał, iż istnieją ignacjańskie kryteria „rozeznawania duchów”, które trzeba jeszcze umieć właściwie zinterpretować, po to, żeby takim „nawykom myślowym” nie ulegać. Nie tylko źle odczytał znaczenie dizajnu, ale ośmieszył katolików i zakon. Czy nie tego właśnie chciał „zły duch”?
Tak wesoło to można mieć tylko w Polsce . A nawet weselej.
We Włocławku urządzili konkurs ekspres, na znak, o dziwo rozstrzygnęli i wyłonili zwycięzcę, fajnie, tyle że okrutny internet znów pokazał wredne oblicze. Praca okazała się pożyczona z serwisu z gotowcami. Lux pomada, a autorka „pożyczki” tłumaczy się ponoć, że nie wiedziała że to do użytku prywatnego ino, nie przeczytała bidula info na stronie ani regulamina. No i rozpętała się burza z piorunami, a jak wydawało się że łagodnieje ktoś trafił na tak samo sprokurowany znaczek świętokrzyskiego systemu innowacji. Internet to jednak wredne bydle. Więcej tu.
Zresztą prawdę mówiąc nie ona jedna w tej branży niekumata, zauważam trynd jakiś do niekumatości wspartej słowotokiem, a la politycy jednej partii. Mów, mów, mów, nie ważne co i czy zgodne z faktami, a jak przeciwnicy wykazują twoje braki wiedzy kreuj się na tępionego, za prawdę, łgając w żywe oczy. To o tyle skuteczne, że nikt nie wie o jaki fakt szło, za to obrońców uciśnionych i Częstochowy zawsze się pułk znajdzie. Sam się wpakowałem na taką minę, to wiem. Ale dostałem dobrą radę – że skoro, dla niektórych, jestem wzór do naśladowania (sic), to powinienem dumnie zmilczeć. Znaczy mam stać dumnie i durnie na piedestale i ani okiem mrygnąć kiedy dachowe zasrańce, znaczy gołębie, będą srały mi na głowę a krasnoludki szczały do buta. No bo to same głąbki pokoju pewnikiem. No to stoję, ale z góry uprzedzam, jak nie zdzierżę, to przyłożę laską. Po doświadczeniach Papaja studio nie jestem taki głupi, by mieć dłoń otwartą a przyjazną. A i do oganiania laska się przyda, żeby mi ktoś nie wjechał w kuper udając wróbla.
Panie majster kropka sie mie zrobiła…
Gdzie?
Na czole i na ręce…
No i?
To jestem buddysta czy satanista?
Muchołap. Muchy obsiadły, ale… skrzydełka mają jakieś takie tęczowe…
diatryba o kropce
7 października 2011Nowa identyfikacja Netii i hasło „total branding” stało się powodem do sformułowania kilku poniższych konstatacji po czasie i przy okazji. Wbrew jednak pierwszemu zdaniu nie o Netii a o kropce będzie, jako elemencie znaku, choć i Netię jeszcze wspomnę.
Kształt kropki/koła to z jednej strony kształt doskonały, i tak traktowany był już przez starożytnych Greków, z drugiej zaś to kształt magiczny i wieloznaczny, o szerokim diapazonie skojarzeniowym. Może być kropka znakiem interpunkcyjnym, służącym już rzymianom do rozdzielania wyrazów (kropka środkowa, punktor) , a może pociągać za sobą długi tren skojarzeń ze światem, kulą ziemską i planetami aż po symbolikę boga.
„(Krąg, Okrąg, Dysk, Krążek; tac. circulus, orbis, discus) Koło jest symbolem Boga, bóstwa, wieczystego prawa, praformy; świata zjawisk; Kosmosu; nieskończoności, wieczności, absolutu, doskonałości, doskonałego kształtu, równowagi, wewnętrznej jedności i harmonii materii, jedności, czasu (jako linia bez końca, przedstawiana niekiedy jako wąż gryzący swój ogon), regularności, ciągłości, idealnego, wiecznego ruchu, ruchu obrotowego, precyzji, kompletności, egzystencji cyklicznych; Nieba (w przeciwieństwie do Ziemi); Słońca; żywiołu wody; kręgu istnienia, duszy, pierwiastka duchowego (w przeciwieństwie do materialnego); własnego Ja, powrotu do siebie samego; zasady żeńskiej^ ochrony przed demonami; monety. „
Z tego też względu tak sam kształt pojedynczej kropki (krążka, dysku, okręgu, koła), jak i jej zwielokrotnienie czy modelowanie z nich kształtów innych nie jest niczym nowym w projektowaniu identyfikacji wizualnej, czy samego logo. Wykorzystywana wielokrotnie w znakach kropka ujawnia swe symboliki zależnie od kontekstu. W zapisie nutowym mała kropka objawia swą siłę dodając mocy innemu znakowi . W tatuażu rytm kropek tworzy własną symbolikę kultu, estetyki czy leczniczych lub odstraszających mocy. Ma też kropka swoją seksualność, naturalnie żeńską, męski jest przecinek. Bo to kontekst, tło tworzy „treść” znaku. Mamy nawet „dot painting” – wywodzący się z Australii, z kultury Aborygenów, sposób tworzenia obrazów jako element wizualny i zarazem mnemotechniczny klucz opowieści, pierwotnie rysowanych na piasku, by przekazywać własną tradycję i kulturę młodym pokoleniom. To oczywiście forma rozbudowana, ale wbrew pozorom nie aż tak odległa od stylistyki znaków.
Znak pozostaje mnemotechnicznym punktem zaczepienia do wywołania „obrazów” czy opowieści. Jest znakiem kluczem otwierającym ciąg dalszy. Kropka to początek i jednocześnie zakończenie.
Grafomotoryka w początkowym okresie uczenia sprawności manualnej zapisu/rysunku dzieci także wykorzystuje obficie kropki, do kodowania nie tylko manualności, wyrabiania sprawności w posługiwaniu się narzędziem, ale i rozwijania/poszerzania obszaru logicznego myślenia, kojarzenia kształtów, rozwijania kreatywności. Od kropki do kropki.
Niestety o tej podstawowej prawdzie konotacji jakoś dziwnie zapominają… graficy, parający sie projektowaniem tychże znaków. Zapominają na tyle by traktować znak jako dzieło samo w sobie zamknięte i ładne. Jako popis technicznej sprawności, a nie znak służący w sumie mnemotechnicznemu wywołaniu skojarzeń, skuteczny w tej swojej roli ograniczonej, ale niezmiernie istotnej. Znak nie ma bowiem opowiadać o warsztacie twórcy i jego biegłości manualnej, to oczywiście moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać, aliści jeśli przyjrzeć się historii znaków europejskich czy amerykańskich to jednak ta funkcja skuteczności jest nie do przecenienia. Skuteczność naturalnie rozumiana na wiele sposobów, również jako pole kontrowersji, bo to także metoda wspomagania zapamiętania znaku i choć może się wydawać iż negacja i przywoływanie w pierwszym odruchu negatywnych skojarzeń mogą szkodzić znakowi to moim zdaniem, a poświadcza to wiele kontrowersyjnych znaków, działają pozytywnie w okresie długofalowym. Efekt przyzwyczajenia i dotarcia do odbiorcy/zakodowania sygnałów kontekstu.
Dlaczego przywołałem grafików jako winnych zamieszania? bo z jednej strony tworząc znaki orientują się, a przynajmniej powinni, w złożoności odbioru znaku i jego symboliki przez odbiorcę, zależnie od kontekstu, a z drugiej dopadają znaku cudzego jak wygłodniałe wilki abstrahując od jakiegokolwiek kontekstu szerszego, przecedzając li tylko jego formę i pierwsze skojarzenie, na ogół negatywne, analizując sprawność manualną twórcy, wyważenie itp. naturalnie ważnych szczegółów, ale jednak czysto technicznych, a znak nie funkcjonuje w próżni kontemplacji. Gra i współgra z otoczeniem. Po trzecie pojawia się jakże często hasło „plagiat”. Tym częściej i chętniej używane im mniej wiedzy o takowym. Ale jest i forma łagodna owego plagiatowego oskarżenia czyli „inspiracja”. Dziwne to o tyle, że cała historia ludzkiej kreacji, co zaświadcza faktami historia sztuki, ale i historia wynalazków, to z jednej strony stała i wszechobecna inspiracja, a z drugiej kopiowanie i poprawianie. NB bez niej, inspiracji, nie mielibyśmy postępu w żadnej dziedzinie. Kto jak kto, ale ludzie zawodów kreatywnych zdawać sobie sprawę powinni tak z owej inspiracji cudzym dziełem jak i zupełnie z nią nie związanego podobnego toku rozumowania, podobnych konkluzji wynikających z podobnych kulturowo, lub na bazie zasobu wiedzy, doświadczeń prowadzących do takich samych lub podobnych realizacji.
Nieuświadomione czasem, a czasem premedytacyjnie nadużywane jest sugerowanie odniesień jako inspiracji, czy wręcz „plagiatu”. Szkoda tylko że szermujący tym słowem nie znają jego znaczenia, ale to akurat w dobie ludzi nauczanych, a nie uczących się, jest już jakowąś prawidłowością – szermować gęsto słowem zapoznanym, aczkolwiek zupełnie nieznanym w treści. Otóż przywołując takie, jakoby karygodne w domyśle, powiązania pokazuje raczej ograniczenia własnej wiedzy i skojarzeń. Można bowiem śmiało postawić tezę że nie ma obecnie w kreacji identyfikacji rzeczy całkowicie bez jakiejkolwiek inspiracji powstałych. Zresztą nie tylko współcześnie, ale i od zarania historii znaku inspiracja była motorem napędowym, a wraz z coraz wiekszym zasobem wiedzy, a i bezpośredniego kontaktu ze znakami, ich matryce pozostają wpisane , choćby podświadomie, w nasz mózg i wykorzystane czasem natywnie, czasem zaś jako mix kilku matryc, w naszych nowych kreacjach. Każdemu więc znakowi da się znaleźć, och ta łatwość przeszukiwania zasobów internetu, jego „źródło”, „protoplastę” lub „inspirację”. I nie musi być to czysta forma, ale i czysta idea legła u podstaw. Toż niczym innym jak takim że inspirowaniem są panujące trendy projektowe, opisywane sumiennie od lat kilku przez Billa Gardnera, na portalu Logolounge.com.
Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą…
Mamy zatem z jednej strony precyzyjne układy nawiązujące, a przynajmniej takie można mieć wrażenie, do mandali, jak znak stworzony przez Sagmeistera dla Seed Media Group, zmiennym w układzie kolorów kropek bez naruszania kształtu ogólnego. Z drugiej z kolei strony też kropki równie precyzyjnie ułożone w znaku – systemie zmiennych ich wielkości, jak w norweskim znaku opracowanym przez Tangram Design.
Nowy znak Netii, mimo że nagrodzony Red Dot Awards (dot czyli kropka), z kolei nie wnosi do tak opisanych i pojętych „zestawów kropek” właściwie nic nowego, choć próbuje:
I właściwie można by uznać sprawę tego znaku za zamkniętą, gdyby nie dwie sprawy. Pierwsza – oddziaływanie identyfikacją to niestety nie jest żadna nowość odkryta przy okazji Netii, a kierunek dawno już eksplorowany, również przy okazji opracowań bez jednoznacznego w formie znaku głównego, czy nawet jego całkowitym braku. Po drugie – rozwinięcie/przekształcanie się , w owej identyfikacji, owego zestawu kropek w zestaw ikon, zbudowanych z tychże kropek budzi moje wątpliwości – przypadkowość układu wewnętrznego kropek, w znaku głównym, nagle transformuje się na ikony precyzyjnie ustawionych szeregów kropek. Można to składać na karb niezdecydowania, lub braku precyzyjnej wizji tych przekształceń, obranego kierunku, bo chyba jednak nie chodzi o jakąkolwiek przypadkowość losu. Ale przy okazji pierwszej jest i druga wątpliwość, związana z, jak to ktoś szumnie określił „próbą zawłaszczania układu kropek, jakiegokolwiek”. Bo to i mało realne i zbyt niedopracowane, by taki efekt osiągnąć, a i nasycenie kropką rynku, mimo jej wszechobecności, nie jest skończone. To nasycenie po prostu nigdy nie nastąpi, bo wszystko jest kropką lub z kropek a wszechświat kropki jest tyleż abstrakcyjny co nieogarniony.
Mamy też w tym kropkowym świecie próby operowania formą minimum – kropką singlem, ewentualnie wzbogaconą np kreską, jak w w nowym znaku Akademii Sztuk w Szczecinie Lexa Drewinskiego. gdzie kropka i gra i przybiera pozę graficznego akcentu początkowego, a i znamionuje odniesienie do typografii na zmianę z teorią zapisaną wszak zdaniami zakończonymi nią. Początek i koniec działania. Mnożenie i dzielenie, dwukropek, wielokropek, kropka nad i.
Zatem znak powinien być racjonalny (łacińskie ratio = stosunek, proporcja).
Racjonalny:
1. zgodny z rozumem, mający rozumowe podstawy,
2. zgodny z myślą współczesną, nowoczesny, efektywny,
3. przemyślany, logiczny i rozsądny.
Efektywny, a nie tylko efektowny.
I kropka sama w sobie racjonalną jest, choć nieprzemyślany kontekst tła dać może nie tylko wrażenie nieracjonalności, ale i niezborności komunikatu, kropka.
Kropka bywa też czasem zwodnicza, prowadząc na manowce nieprzygotowanego odbiorcę, bywa więc symbolem stygmatu Jezusa na krzyżu, choć ci co o tym wiedzieć powinni, wiedzieć nie zechcieli przypisując jej szatańskie korzenie jak przy okazji nowego znaku Nowego Sącza. Omam tła w jakim żyjemy daje o sobie znać przez krzywe zwierciadło.
Pojedyncza kropka w znaku ma też pewną właściwość dziwną, nazwijmy ją antyplagiatową, otóż mimo że znaków, z tą że pojedynczą kropką, można znaleźć całkiem liczne stadko jakoś nie słyszałem o posądzeniach kropki o plagiat, dość łatwo i chętnie formułowanych co i rusz. Już jednak przy jej zwielokrotnieniu ta moc zanika, całkowicie niestety.
Napisałem ten tekst o kropce nie pokazując łopatologicznie ani jednego jej wyobrażenia, wróć, pokazałem jednak – jednostronnie bo interpunkcyjnie, i dobrze. I o to chodzi, w końcu warto uruchomić czasem myślenie.
………….
diatryba – użyłem tego określenia nie bez powodu, a i z prowokacją w tle :)
design grafika identyfikacja logo
Tagi: Bill Gardner diatryba dot painting grafomotoryka kropka Lex Drewiński Netia racjonalny Sagmeister symbol TangramDesign
skomentuj
Przyjazna dłoń
18 lipca 2010Identyfikacje miast, a właściwie ich znaki promocyjne, rozpleniające się po Polsce w tempie wszechogarniającego pożaru przyzwyczaiły nas do „łandszaft and misie”.Landszaft, bo ludzie lubią jelenia w pejzażu, co jest oczywistą nieoczywistością i, naginając dalej klasyka J.K.,. imperatywem chorendalnym. Z tymże lanszaftowaniem, naturalnie, powiązane symbiozą misie. Znaczy jak „Mi sie” podoba, to wystarczy. Górka, lasek, piórka, słoneczko, i koniecznie serduszko, z rzeczką, para domków, kościółek, łabądź, co bądź i gdzie bądź, bo inni już mają. Hasła doklejane do landszafcików to istne perły poezyji odpustowej. No, a jak morze, to żagielek i woda, uwentualnie piaseczek + słoneczko.Przesadzam? chyba nie. Oto w lutym zaprezentował swoje logo Dziwnów.
Projekt zrobili pracownicy wydziału promocji urzędu miasta i miejscowa firma reklamowa.
To akurat widać, dziw, że więcej udziwniania nie ma. Na pewno za dużo ozdóbek i choć pomysł jakiś jest, to wykonanie przedobrzone w stronę cepeliady.
Nowe logo Dziwnowa nawiązuje do zwodzonego mostu.
Może i nawiązuje, jak i do tryndu web 2.0, księżyca w nowiu, dziwowania się… a może to jednak jest tak, jak piszą na dziwnow.net ?
Chodzi o to, by logo było charakterystyczne i łatwe do zapamiętania. Kolory użyte w logo: żółty – w oczywisty sposób nawiązuje do słońca i piasku, ale też pogody ducha jest symbolem zwrócenia się ku ludziom i niebieski – od zawsze łączony z wiatrem i wodą, symbolizuje świeżość, jest najbardziej artystycznym i twórczym. Znak graficzny litery tworzące nazwę, zamknięte w kształcie żagla, podkreśla również nadmorskie położenie. Sylaba “Dziw” jej podniesiona prawa strona nawiązuje do mostu zwodzonego – charakterystycznego symbolu miasta, a Sylaba “now” odnosi się do nowego etapu w rozwoju gminy, który ma miejsce teraz z angielskiego “now”.
Tyle że, drodzy wyjaśniacze, sylaba „nów” odnosi się, jak byk, do nowiu… księżyca, a nie angielskiego „now”. Oj nakręcają makaron na uszy.
Ale…
Ale nie jest aż tak źle, jakby wynikało ze wstępu, a może właśnie potrzebny jest ten cały pejzażowo-zwierzęcy i jarmarczno-kiczowaty anturaż, by dostrzec pojawiające się przykłady dobrego dizajnu, tym bardziej interesujące że można, co rzadkie, pochwalić i sam pomysł, i końcowy efekt.
Papaja studio stworzyła znak dla Nowego Sącza. Niby nic, a jednak. Żadnej cepeliady, ani jednego gorolika, ani słoneczka, ani górków, chmurków i choinek, ino ręka. Przyjazna dłoń. Ludzie, świat się wali, nie poszli na łatwiznę, misie zdechły, a jest dobrze. Więcej, bardzo dobrze.
” Dostrzegłem zarys ludzkiej dłoni, patrząc na fotografie Nowego Sącza z lotu ptaka” – wyjaśnia Tomasz Kostrzewa – pomysłodawca loga. „- Nie miałem wątpliwości. Otwarta dłoń to symbol przyjaźni, otwartości. Kojarzy się z miastem, które ma być niepowtarzalne. Miastem, które nie boi się nowych wyzwań, co dobrze wróży na przyszłość dla niego, mieszkańców i inwestorów”.
Warto zwrócić uwagę na dobre rozwiązanie, w akcydensach, występowania herbu i logo na jednym druku.
Obrazki ze strony Papaja studio.
Co tu komentować. Gratulacje dla Tomasza Kostrzewy i Papaja.
Zerknijcie też na stronę miasta z nowym logo.
identyfikacja logo
Tagi: Dziwnów landszaft Nowy Sącz Papaja promocja znak
komentarzy 9